Wszystko działo się szybko; praktycznie nie nadążałam za tym co się dzieje. W pierwszej chwili samochodem dość mocno szarpnęło, gdy Jake wymijał jakiegoś idiotę który niemal władował mu się autem pod koła. Gdy tylko otrząsnęłam się po tym pojawił się nowy problem - Daimon. Niemalże stracił nad sobą kontrolę... z mojej winy..
Nie wysiadłam z auta, chwilowo zostałam sama. Bałam się, że przez moją obecność kolega Jacoba nie zdoła się opanować. Czekałam więc i z ulgą przyjęłam to, że chłopaki wrócili do auta.
- Nic się nie stało - zapewniłam Daimona.
- Jestem pół-wampirem, to normalne, że mogę tak na ciebie działać - zapewniłam go rozluźniona. Uśmiechnęłam się lekko by udowodnić, że nie mam żalu.
Słysząc słowa Jacoba, przeniosłam na niego wzrok.
- Nie myśl o tym przy moim ojcu, a nikt się nie dowie. Ja nie za bardzo mam ochotę to rozpamiętywać, więc najlepiej zrób tak samo. Zwłaszcza, że on nadal ma pretensję o to co się stało...
Miałam na myśli sytuację sprzed kilku miesięcy. Wszystko się ułożyło, ale ślad po tym pozostał. Nikt o tym nie wspominał - temat tabu - ale dobrze wiedziałam, że mój tata nigdy do końca nie wybaczy Jake'owi.