Plantagen - sklep ogrodniczy

[You must be registered and logged in to see this image.]

*roslinki i inne takie*

//Samochod Setha//

Weszlismy do Plantagenu ciagnac ze soba specjalny wozek do roslin. Zaczelam rozgladac sie za jakimis kwiatami ktore pasowalyby do ogrodu.
-Moze te??
Spytalam pokazujac pelargonie.
-Albo te roze... Tylko ze te akurat potrzebuja duzo cienia.. A u mnie zbyt wiele go nie ma...
Powiedzialam biorac do reki doniczke z malym krzewem rozanym.

//samochód Setha
-Wiesz że się nie znam.Ale róże ładnie wyglądają.Albo jakieś tulipany.Nie mam pojęcia - powiedziałem lekko zdezorientowany widząc tyle dziwnych nazw kwiatów.Większość kwiatów widziałem ale nie znałem nazw.

-Tulipanow sie pozniej nie mozna pozbyc...
Powiedzialam wkladajac do koszyka roze i pelargonie. Po chwili dolaczyly do koszyka bratki, i jedna palma ktora mialam zamiar postawic w salonie. Nie byla jeszcze zbyt duza..
-O jeszcze ten bluszcz.. przynajmniej 10 sztuk..
Widzac jego mine mowiaca "po co az tyle powiedzialam"
-Ten bluszcz jest pnacy.. pieknie bedzie sie wspinal po scianie domu. I bedzie wpijal wilgoc.. Mimo ze jej nie ma... Ale zawsze moze byc dla ozdoby...
Powiedzialam wkladajac bluszcz do koszyka.

-Oj tam - mruknąłem do siebie
-To co,gdzie teraz ? Do kasy czy jeszcze jakaś ziemia etc ?

-Nawoz, ziemia, kora ozdobna, srodek na mszyce, i cos co odstrasza sarny bo ostatnio mi kwiaty pozjadaly... A i jeszcze waz ogrodowy... Nie chce mi sie ciagle z konewka biegac...
Powiedzialam po czym popatrzylam na Setha.
-Juz zmeczony zakupami??
Spytalam z usmiechem. Wiedzialam ze dla facetow zakupy to horror...

-Nie,dlaczego ? - powiedziałem z niewinnym uśmiechem
-Coś co odstrasza sarny hmmm... np wilki ?

Usmiechnelam sie slyszac jego pytanie.
-No wiesz... Nie moge wykorzystywac wilkow jako orchone dla mojego ogrodu...
Powiedzialam zarzucajac mu rece na szyje. Po chwili zlozylam na jego ustach pocalunek.
-Masz dobrego nosa... Pomogl bys mi znalesc tu taki odstraszacz w plastikowym pudelku??
Spytalam. Mialam nadzieje ze jego nos bedzie niezawodny i pomoze w szybkim odnalezieniu odstraszacza.

Uśmiechnąłem się i objąłem ją w talii.
Wziąłem wdech nosem i poczułem coś co dość ładnie pachnie.Dużo chemii,ale jednak przyjemny zapach.Oczywiście dla mnie,no i pewnie dla wilków.
-Chyba coś mam - powiedziałem i pociągnąłem Lily w stronę z której dobiegał ów zapach.

Usmiechnelam sie po czym udalam sie za Sethem. Po chwili bylismy na miejscu.
-Masz dobrego nosa...
Powiedzialam i zaczelam przegladac opakowania.
-Hmm... zobaczmy co tu mamy... Odstraszacz na dziki, na slimaki... Tez by sie przydal... O! Jest! Na sarny...
Odrazu chwycilam dwa opakowania i jedno na slimaki.
-Mam nadzieje ze za duzo slimakow ni ebedzie ale warto miec w zanadrzu...
Powiedzialam po czym dalam buziaka Sethowi.
-Dziekuje za pomoc.

-Wilkołak do usług - powiedziałem wpatrując się w Lily
-Ok,czyli teraz ziemia i ta kora czy coś - dodałem i znowu podciągnąłem nosem.
-Chodź - i znowu pociągnąłem narzeczoną w półki

-Ziemia, kora ozdobna, waz ogrodowy i nawoz...
Powiedzialam. Po chwili w wozku brakowalo tylko weza ogrodowego i nawozu.
-Jak to wmiescimy w samochodzie?? Spytalam spogladajac na koszyk. Pakowalam juz do niego nawoz ktory znalezlismy niedaleko wezy ogrodowych i kasy.

-W bagażniku i na tylnym siedzeniu - odpowiedziałem bez namysłu i razem z Lily wyszliśmy już ze sklepu.
-Jak się nie zmieści to ty pojedziesz a ja z czymś pobiegnę,ale raczej się zmieści - wyciągnąłem kluczyki i otworzyłem bagażnik.Załadowałem do niego ziemie,korę,wąż i odstraszacz.Na tylne siedzenie wsadziłem kwiaty.Lily zdążyła odnieść kosz więc otworzyłem przed nią drzwi i sam zająłem miejsce kierowcy.

Usiadlam w samochodzie.
-Dziekuje za pomoc..
Powiedzialam i pocalowalam Setha gdy wsiadl. Mialam nadzieje ze Lynn juz wrocila. Chcialam poprosic aby pomogla mi przy urodzinach, w ogrodzie i w przygotowaniach do slubu. Jake'a, Embrego, Sama i innych chcialam poprosic zeby wzieli Seth'a na dluuuuuuuuugi wieczor kawalerski.. Coz... Kiedys trzeba sie poswiecic..

-Nie masz za co mi dziękować - odpowiedziałem odruchowo i ruszyłem

//samochód a potem dom Lily