//Dom Belli i Edwarda, Sypialnia
Puściłam Edwarda i pośpiesznie rozłożyłam koc na trawie. Była nieco wilgotna; kropelki rosy obsiadały pojedyncze, intensywnie zielone źdźbła. Osobiście mi to nie przeszkadzało, ale niech już tam będzie.
Rozłożyłam się na kocu i podparłszy głowę na dłoni wskazałam znacząco miejsce obok siebie. Byłam w bardzo dobrym nastroju, a delikatny zapach otaczającego nas lasu tylko potęgował to odczucie.